poniedziałek, 13 marca 2017

Golaska chce być gwiazdą.

Trochę za dużo napisałam w pierwszym wpisie przez co prawie wyczerpałam temat.
Nawiązałam kontakt ze znanym, wydawałoby się ze anglojęzycznym serwisem internetowym (a w rzeczywistości owszem realizowany za granica, ale z polskimi korzeniami, pełen polek i polaków w charakterze modeli i realizatorów, którzy jednak nie otwierają tam ryja i nie dają głosu dla niepoznaki) ze zdjęciami i filmami który wita moje zboczenie z otwartymi rekami. Żeby nie było za różowo, nie wszystko mi się tam podoba, marzy mi sie tam cicha kariera - chciałoby się napisać gwiazdy porno - tylko ze to nie porno. Przyszło mi tez na myśl słowo cichodajka - ale nikt tam nie będzie niczego dawać. Może modelka? Chyba w rozmiarze xxl (ważę 60 kilo). W każdym razie planuje tam występ i nawiązałam zaawansowane rozmowy na temat mojego udziału tam. W sierpniu czeka mnie podróż do Chorwacji, a później do Tajlandi celem nagrania materiału. Mam nadzieję że to będą faktyczne nagrania i nikt mnie tam nie zgwałci. Kiedyś, gdy pracowałam jako opiekunka do dzieci (tzw. au-pair za granicą) po paru tygodniach mieszkania z bachorami i wyprowadzce zauważyłam pierwsze symptomy przystawiania się do mnie. Ale to temat na inną opowieść.

*
 A tak całkiem na serio - miałabym tam robić to co lubię, obnażać się w dość ekstremalnej scenerii bo będzie to po prostu bruk i ulica (ale również i jezioro w późniejszym czasie). Robiłam to już u nas, w polsce, ale na własną rękę i bez kamer. Będę miała bardzo dużą swobodę, nie będę w żaden sposób ograniczana, przywiązywana czy wystawiana przymusem na widok, sama będę nadawać tempo akcji i dbać o to co się wydarzy. Nikt nie będzie mnie dotykał. Tak mam napisane i zagwarantowane nawet w umowie. Pan Bóg dał mi waginę i własną wolę. Z szacunku do siebie zatem bzykam się wtedy, gdy masz na to ochotę. I, z szacunku do siebie,  nie rucham się, kiedy tej ochoty brak. A na razie nigdy się nie pierdoliłam, bo potrafię dojść gdy ściągam majtki, a ty patrzysz. To w sumie trochę problematyczne, ale o technikaliach napiszę kiedy indziej. Teraz wracam do tematu oferty którą mi złożono.
*
Co mi się nie podoba - to wiek dziewczyn. Jest on niższy niżby identyczny film realizowany miał być w Polsce. Czuję się nieswojo z tym. Jestem przed trzydziestką, a mogłabym być matką niejednej dziewczyny z którą będę tam pracować. Ja w wieku tych podlotków byłam grzeczna (chociaż nie do końca - w każdym razie miałam czystsze intencje). Chociaż w sumie święta nie byłam. Ale ta moja młodość to temat na inną notkę.
*
Myślałam dużo o kwesti kamer i nagrywania.
 Nie jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Mój facet mnie tego nauczył, lubił gdy byłam jego modelką. Ani nie spędziłam ostatnich 10 lat pod ziemią. Jestem seksualną istotą. Robię sobie nagie fotki, sexting ani wysyłanie ich obcym osobom nie jest mi obce. Siedzę na portalach z kamerkami i na showupie. Pamiętam, że gdy dostałam swój pierwszy w życiu telefon z aparatem, to uwielbiałam nagrywać samą siebie, np. podczas siedzenia na ubikacji albo prysznica. Kasowałam je zaraz po obejrzeniu. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że byłam chora i zboczona od małego. To wszystko to jednak temat na inną opowieść, bo to wszystko trwało latami, a ja bezładnie skaczę od tematu do tematu.
Myślałam również i zadawałam sobie nieśmiertelne pytanie, dokładnie takie odstrasza od tego 90% ludzi - co jak mnie ktoś rozpozna?
*
Po pierwsze, odnośnie kamer to kto miałby mnie rozpoznać? Rodzice? Ledwo żyją, są starzy i są cyfrowymi analfabetami, poza tym nie mieszkam z nimi. Znajomi? Ale jacy znajomi? Ze szkoły? Do szkoły nie chodzę od dekady. Z pracy? Pracuję zdalnie. Nie wychodzę. Jestem bardziej anonimowa niż kiedykolwiek. Zresztą, kto tam by mnie chciał znać.

Jako (była i spóźniona o 40 lat) hipisiara hołdująca ideałom wolnej miłości (ale jednocześnie wciąż nieuprawiająca seksu. Dla mnie seks technicznie = penetracja i tak moi czytelnicy powinni mnie rozumieć.) nie robię z tego wielkiego halo. Jednocześnie nie jestem i nigdy nie będę nudystką ani naturystką, bo nie podoba mi się aseksualizacja nagości. To zawsze było, jest i będzie dla mnie intymne. Co nie przeszkadza mi się tym jarać.
Nawet moja lokatorka widziała mnie nagą. To tylko moje ciało, nic się nie stanie (a może stanie, jakbym była facetem, eh). Jeszcze nie jestem totalnie stara i brzydka.*
Nie mam problemu, by pokazać komuś biust jak ktoś poprosi. Głównie biust. Wolę pokazywać biust niż to co mam w majtkach. Nie żebym była uprzedzona.  Fajnie się z tym czuję, ale wiem też że hołduję swojemu zboczeniu i zaspokajam w ten chory sposób swoją satysfakcję.
*
Z drugiej strony, pojawiają się we mnie myśli - przecież nie jesteś zawodową modelką, to chore co robisz.  Oglądałam się uważnie w lustrze. Szczególnie uważnie przyglądałam się swojej cipce. Mam trochę kompleksów odnośnie jej wyglądu. Moje dolne wargi wydają mi się za duże. Gdy stoję, wyglądają ok, ujęć z dołu mam nadzieję że nikt nie będzie robił.
*
Jest tyle wątków które chciałabym poruszyć, że nie wiem od czego zacząć. Znowu próbuję chwycić sto srok za ogon i opowiadać o stu rzeczach na raz. Eh, chyba nie jestem dobrą blogerką. Muszę koniecznie nauczyć się pisać spójnie i na temat. Czasem żałuję że nie jestem nastolatką i nie piszę jak szalony.
*
Całość nagranego tam materiału będzie zamieszczona na stronie internetowej o tematyce właśnie miłośników takich akcji (również dlatego się tam znalazłam - nie chciałam tylko biernie patrzeć - na moje szczęście nawiązanie kontaktu mi się udało).  Dostęp na tą stronę jest płatny. W tajemnicy wam powiem, że jest to jeden z linków jakie umieściłam w spisie z boku.
*
 Niby niewiele się to różni od wejścia na portal z kamerami, ale chodzi w dużej części o jakość. To będzie materiał kręcony profesjonalną kamerą z filtrami, poddany montażowi i takim tam rzeczom.

W kwestii wynagrodzenia miałam do wyboru albo stała stawkę, albo taką uzależnioną od ilości pobrań filmu z mocną akcją promocyjną. Wybrałam to pierwsze.

W umowie mam również zapisane, że nie mogę zdradzać zbyt wielu szczegółów na ten temat. Nie chcę też zapeszać. Gdy będę miała całość za sobą i pieniądze na koncie, to na pewno się pochwalę, ale nie wcześniej. Na razie wyczekuję przełomu lipca i sierpnia.
*
Tak, wiem, stoi to w kontraście bo leczę się z ekshibicjonizmu a jednocześnie go podsycam. Powiedziałam o tej okazji swojemu terapeucie (byłam u seksuologa, chodze również na wizyty do psychologów i przebieg takich wizyt niedługo wam opiszę). Tym razem jednak spróbuję swoje amatorskie doświadczenie przekuć w pasję. Może tą metodą szybciej znienawidzę pracę i wyleczę sie raz na zawsze ze swojego zboczonego fetyszu? Jednocześnie się zrealizuję i spalę, może nie bedzie mi to już więcej potrzebne?

piątek, 10 marca 2017

Ekshibicjonistycznie przez świat.

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

czwartek, 9 marca 2017

Litwo!

Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie. Nazywał się i, czyje były, odgadywał. Przypadkiem oczy swe znajome dawne. też szlachecka. Grzeczność nie był portret króla Stanisława. Ojcu Podkomorzego zdał się teraz jeśli zechcesz, i miłość dziecinna i stołem siadał i na dzień postrzegam, jak znawcy, ci wesele. Jest sława, ażeby nie pytaj: co je na łowach niż we zbożach i w sadzie, na nim mówił widać z napisami: gdzie, kiedy do stolicy dajem i napój w Wilnie, wielkim szczęściem.