sobota, 28 maja 2022

Nagość w teatrze - wyznania dziewczyny z performersu

 



Zawsze byłam zaangażowana w działalność szkolnych grup teatralnych. Złapałam bakcyla jeszcze w szkole średniej, a kiedy przyjechałam na studia, szybko dołączyłam do grupy podobnie myślących przyjaciół. Niektórzy z nich założyli grupę performerską, w której skład wchodzili sami studenci, ale która nie była związana z uniwersytetem. Celem grupy było wystawianie ryzykownych, szokujących, awangardowych przedstawień - głównie sztuk teatralnych. Jeśli mam być szczera, więcej czasu spędzaliśmy na spotkaniach, warsztatach i doskonaleniu się niż na występach. Jednak co kilka miesięcy przygotowywaliśmy sztukę, zwykle napisaną przez jednego z członków, a następnie wystawialiśmy ją kilka razy w miejscowym pubie. W mieście jest pub, który ma scenę dla zespołów, starają się wspierać sztukę i nie mają nic przeciwko temu, żebyśmy korzystali z tej sceny, jeśli nie mają zarezerwowanego zespołu który gra muzykę do piwa i kotleta.


Jak już mówiłam, staramy się być nieco szokujący podczas występów. Dlatego zawsze pojawiają się tematy dla dorosłych, zazwyczaj z dużą dawką seksu i nagości. Pub jest wyluzowany, ma swobodny klimat i nie robi problemów, jeśli chodzi o nagość, co jest świetne. To świetna zabawa i dorobiliśmy się już swojego kultowego grona - kilkudziesięciu osób, które nigdy nie opuszczają żadnego występu. Bardzo nacisk kładziemy na "undergroundowy" klimat, więc mamy listę mailową, na której ogłaszamy nasze występy, ale żeby się na nią zapisać, trzeba mieć zaproszenie itp. To się sprawdza, bo to nie jest tak, że miejsce jest bardzo duże i nie zarabiamy na biletach. To wszystko dla zabawy. Oczywiście, wstęp jest tylko dla dorosłych. Zaraz opiszę jak wygląda to z mojej perspektywy.


W każdym razie, zanim pojawił się COVID, ostatni koncert, jaki zagraliśmy, nie był sztuką teatralną, ale performansem, co było dla nas czymś zupełnie innym. Nazywa się on "Laleczki" i opowiada o tym, jak społeczeństwo zmusza jednostki do podążania ścieżkami przemocy i seksu. Na scenie jest nas 5 osób, 2 "marionetki" i 3 pozerów (reprezentujących społeczeństwo). Przedstawienie składa się z dwóch aktów.


Jako marionetki mieliśmy za zadanie po prostu podążać za wszystkim co nam każą ludzie na scenie i z publiczności. Używano naszych ciał jako rekwizytów, a naszym zadaniem było utrzymanie każdej pozy w idealnym bezruchu, co jest naprawdę bardzo wyczerpujące fizycznie! Po każdym przedstawieniu byłam tak zmęczona! Powiedzmy, że nie ma rzeczy, której nie dotknęłam lub nie dotknęłam pod koniec tego przedstawienia!



Podczas prób posunęliśmy się do ekstremalnych rzeczy, aby sprawdzić granice, ale potem uniknęliśmy tego podczas występów na żywo. Nie chcieliśmy, żeby to wyglądało tak, jakbyśmy inscenizowali seks show na żywo i nie chcieliśmy, żeby przesłanie się zagubiło. Ale, kurwa, po każdej próbie byłem tak napalona, że często robiłam sobie dobrze w samochodzie przed powrotem do domu. A kiedy zrobiliśmy to na scenie, przed żywą publicznością, potrzebowałem być zerżnięta. Kurwa, jestem mokra na samą myśl o tym. Ale po kolei, już tłumaczę o co chodzi.


Nienawidzę tego, że utknęliśmy teraz w tej pandemii i nie mogę się doczekać, kiedy znów będziemy mogli grać więcej koncertów! W każdym razie wspominanie tego występu to najlepsze, co mam teraz do zaoferowania, a ja uwielbiam o nim rozmawiać i wracać myślami do niego. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania. Dzięki za przeczytanie!



W pierwszym akcie naszego performersu chodzi o przemoc. Pozerzy ustawiają kukiełki w określonych pozycjach, a kukiełki muszą pozostać w tych pozycjach nieruchomo, dopóki inny pozer nie poruszy częścią ciała. Ja byłam pozerem, pozorantem, rozkazującą w tym akcie, a marionetkami było dwóch facetów. Pozowaliśmy więc z rękami na biodrach, potem zaciskaliśmy pięści, kucaliśmy w gniewnej postawie, kładliśmy ręce na gardle drugiego i tak dalej. Staraliśmy się szybko przestawiać lalki z pozy na pozę, żeby nigdy się nie nudziły. Oczywiście w miarę upływu czasu stawało się to coraz bardziej ekstremalne, a kukiełki pozowały do pełnej bójki. Trudno to opisać, ale jest to naprawdę fajne, a publiczność bardzo się w to wczuwa, gdy tylko się zaczyna, jest kilka zabawnych momentów i kilka momentów zagrożenia, ale ogółem publiczności się to podobało na tym etapie. Nie wiedzą co przed nimi.


Potem jest krótka przerwa i zrobiliśmy drugi akt, który opowiadał o tym, jak społeczeństwo seksualizuje ludzi. W tym akcie byłem jedną z lalek wraz z lalką chłopaka i trzema pozeantamii (dwoma chłopakami i dziewczyną). Każdy występ był trochę inny, ponieważ improwizowano i przerabiano różne pozy, ale generalnie temat był ten sam.



Na początku zakładałam coś w rodzaju zwiewnej sukienki, tuniki można by rzec. Facet był w spodniach i t-shircie. Pozerzy zaczynali od serii prowokacyjnych póz. Ustawiali mnie w pozycji na pieska, kazali mi wygiąć plecy, otworzyć usta, przewrócić się na plecy, rozłożyć nogi, kazali mi złapać się za cycki, kazali facetowi trzymać się za krocze itd.


Potem zaczynali nas rozbierać i pozować w bieliźnie. Zmuszali faceta, żeby trzymał mnie za cycki i za tyłek. Kładli moją rękę na wybrzuszeniu jego bokserek, co zawsze wywoływało sapanie tłumu. Raz wsunęli jego rękę w moje majtki. Wciąż umieszczali nas w szalonych pozycjach seksualnych. Mam wykształcenie taneczne i dobrą gibkość, więc zawsze wykręcają nasze ciała w dziwnych pozach i robią inne rzeczy. Potem nas rozebrali, ja byłam topless, a potem rozebrali nas tak, że oboje byliśmy zupełnie nadzy.


Potem robili nam kilka póz nago, co było niezwykle odkrywcze dla publiczności. Ustawili mnie w pozycji na pieska z rozłożonymi nogami i wygiętymi w łuk plecami, z gołymi wargami cipki i dupką na widoku publiczności. To było takie żenujące, kiedy robiliśmy to po raz pierwszy na próbach, ale strasznie mnie to napaliło. W końcu przez cały czas byłam tak nakręcona.


Jak już mówiłam, sala była mała, a ludzie stali tuż przy scenie, więc mogli mi się przyjrzeć z bliska. Mogli wyciągnąć rękę i mnie dotknąć, ale nikt tego nie zrobił. A propos, zrobiliśmy ten występ trzy razy i za trzecim razem pub miał już komplet miejsc i musieliśmy odrzucić ludzi. Myślę, że najprawodpodobniej poszła plotka, że ludzie chcieli zobaczyć mnie nago. Parę razy spotkałam swoich znajomych z roku, to było żenujące.


"Pozeranci" i rozkazujący ustawiali mnie i tego faceta (będę go nazywała go Andrzejem) w najróżniejszych pozach. I on też był całkowicie nagi. Andrzej zawsze stawał się twardy podczas prób i czuliśmy, że prawdopodobnie nie uda nam się pokazać go w pubie, przy ludziach. Ale przećwiczyliśmy to na tyle, że w większości mógł nad tym zapanować. Mieliśmy też kilka sztuczek, np. jeśli pozoranci widzieli, że penis zaczyna mu w danej pozie twardnieć, zmieniali pozycję, żeby mógł stanąć twarzą do publiczności lub ukryć to w inny sposób, dopóki nie odzyskał nad tym kontroli. Nauczył się też sztuczki, która polega na tym, że jeśli zwalisz sobie konia tuż przed występem, to możesz pozostać miękki przez większą jego część.


Ale bez względu na wszystko, w którymś momencie w nocy przyciskał do mnie swojego twardego kutasa i nasze ciała zawsze się stykały. Zazwyczaj było to wtedy, gdy kładli go na plecach, a mnie sadzali w rozkroku, tak że moja cipka znajdowała się dokładnie na jego fiucie.


Ale celem całego przedstawienia jest pokazanie, jak bardzo społeczeństwo nas seksualizuje. Pozerzy reprezentują presję społeczną. W miarę trwania przedstawienia pozowanie stawało się coraz bardziej ekstremalne. Na przykład klęczałam na kolanach, trzymając piersi w dłoniach, otwierałam usta, a Andrzej stał przede mną, trzymając kutasa centymetry od mojej twarzy, jakby mi walił konia. Albo ustawiali nas w pozycji 69 i popychali moją twarz w dół, tak że jego penis przyciskał się do mojego nosa i warg. Następnie pchali mój tyłek w dół, tak że moja cipka dotykała jego ust.


Myślę, że jeden z pozujących miał fetysz stóp, bo zawsze dotykał moich stóp i pokazywał palce, a nawet kilka razy kazał mi owinąć stopy wokół kutasa Andrzeja. Zabawne jest to, że dziewczyna pozująca była najbardziej napalona z całej grupy, a może to faceci się powstrzymywali. Ale ona łapała mnie za rękę i kładła ją prosto na kutasie Andrzeja. Oczywiście trzymałem ją tam, dopóki któryś z pozostałych pozorantów jej nie przesunął. Zwykle nie trwało to zbyt długo, bo Andrzej zaczynał stawać się twardy.


Dziewczyna mi rozkazująca czasem w stałym fragmencie składała moje palce w taki sposób, że tylko dwa pierwsze były wysunięte, a następnie wsuwała je między moje wargi sromowe. Myślę, że najbardziej ekstremalną rzeczą, jaką zrobiła podczas jednego z występów na żywo, było to, że kiedy Andrzej był na kolanach, przesunęła mnie tak, że miał widok na moją nagą cipkę oddaloną o centymetr, a potem podniosła jego kutasa z jego rąk i oparła go o mój policzek! To było dość dzikie. Od razu zaczął robić się twardy, więc jeden z pozostałych pozerów popchnął go tak, że położył się na mnie z twardym kutasem na mojej twarzy i jajami na moim czole. Myślałem, że już nigdy nie będzie miękki, ale myślę, że trema to też silny czynnik.



Pozerzy ustawiali mnie i tego faceta (będę go nazywała Andrzejem) w najróżniejszych pozach. I on też był całkiem nagi. Podczas prób Andrzej zawsze stawał się twardy i czuliśmy, że chyba nie uda nam się pokazać go w pubie. Ale przećwiczyliśmy to na tyle, że w większości mógł nad tym zapanować. Mieliśmy też kilka sztuczek, np. jeśli pozerzy widzieli, że zaczyna mu twardnieć, zmieniali pozycję, żeby mógł stanąć twarzą do publiczności lub ukryć to w inny sposób, dopóki nie odzyskał nad tym kontroli. Nauczył się też sztuczki, która polega na tym, że jeśli zwalisz sobie konia tuż przed występem, to możesz pozostać miękki przez większą jego część.


Ale bez względu na wszystko, w którymś momencie w nocy przyciskał do mnie swojego twardego kutasa. Zazwyczaj było to wtedy, gdy kładli go na plecach, a mnie sadzali w rozkroku, tak że moja cipka znajdowała się dokładnie na jego fiucie. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek pozostał miękki w tej części, ale zawsze byłam już wtedy mokra, więc nie mogę narzekać!


Ale celem całego przedstawienia jest pokazanie, jak bardzo społeczeństwo nas seksualizuje. Pozerzy reprezentują presję społeczną. W miarę trwania przedstawienia pozowanie stawało się coraz bardziej ekstremalne. Na przykład klęczałam na kolanach, trzymając piersi w dłoniach, otwierałam usta, a Andrzej stał przede mną, trzymając kutasa centymetry od mojej twarzy, jakby mi walił konia. Albo ustawiali nas w pozycji 69 i popychali moją twarz w dół, tak że jego penis przyciskał się do mojego nosa i warg. Następnie pchali mój tyłek w dół, tak że moja cipka dotykała jego ust.


Myślę, że jeden z pozujących miał fetysz stóp, bo zawsze dotykał moich stóp i pokazywał palce, a nawet kilka razy kazał mi owinąć stopy wokół kutasa Andrzeja. Zabawne jest to, że dziewczyna pozująca była najbardziej napalona z całej grupy, a może to faceci się powstrzymywali. Ale ona łapała mnie za rękę i kładła ją prosto na kutasie Andrzeja. Oczywiście trzymałem ją tam, dopóki któryś z pozostałych pozerów jej nie przesunął. Zwykle nie trwało to zbyt długo, bo Andrzej zaczynał stawać się twardy.


Dziewczyna pozująca składała moje palce w taki sposób, że tylko dwa pierwsze były wysunięte, a następnie wsuwała je między moje wargi sromowe. Myślę, że najbardziej ekstremalną rzeczą, jaką zrobiła podczas jednego z występów na żywo, było to, że kiedy Andrzej był na kolanach, wsunęła moją twarz pod niego, tak że patrzyłam na jego cipkę oddaloną o centymetr, a potem podniosła jego kutasa z jego rąk i oparła go o mój policzek! To było dość dzikie. Od razu zaczął robić się twardy, więc jeden z pozostałych pozerów popchnął go tak, że położył się na mnie z twardym kutasem na mojej twarzy i jajami na moim czole. Myślałem, że już nigdy nie będzie miękki, ale myślę, że trema to też silny czynnik.


Odpowiadając na wasze pytania - Po pierwsze, podczas tworzenia i wystawiania spektaklu nie miałem partnera. W czasie studiów spotykałem się z kilkoma osobami, ale unikałem angażowania się w związki. To nie jest to, czego teraz szukam.


Pytaliście o Andrzeja. Jest heteroseksualny i nie, nie miał dziewczyny. Tak, zdecydowanie uważam, że Andrzej jest atrakcyjny seksualnie. Andrzej to ogier. Ma naprawdę ładne ciało i, jeśli mam być szczera, również pięknego kutasa. I ma wspaniałe sarkastyczne poczucie humoru, które uwielbiam. Szczerze mówiąc, dziewczyny go uwielbiają.


Wiem, że mnie również bardzo pociągał. Rozmawialiśmy o naszym wzajemnym zainteresowaniu fizycznym i o tym, że prawdopodobnie dzięki temu lepiej nam się grało. Zawsze czułam, że spiknięcie się z nim jest nieuniknione, ale chciałam to odłożyć do czasu po występach. Myślę, że to napięcie seksualne, które między nami było, bardzo wzbogaciło spektakl, a ja naprawdę cieszyłam się całym procesem powstawania sztuki i czułam, że gdybyśmy coś zrobili, moglibyśmy to zepsuć.


A potem pojawił się COVID. Od tamtej pory nie byliśmy w tej samej okolicy. A po upływie czasu i spojrzeniu na to z innej perspektywy, sama nie wiem. Część mnie pragnie czegoś większego dla niego. Ale jak już mówiłam, nie chcę być teraz w związku. Bardzo lubię odkrywać tę część siebie i nie chcę, żeby zazdrość i zaborczość się do tego przyczyniły (z którejkolwiek strony). Ale nie mogę się doczekać, kiedy znów go zobaczę! I bardzo lubię to gęste napięcie seksualne, które istnieje, gdy jesteśmy ze sobą. Zobaczymy, co się wydarzy.


Było pytanie jak do tego doszło, że się wplątałąm w to, po prostu wskoczyłam na głęboką wodę, czy też miały miejsce wydarzenia, które doprowadziły mnie do tak bezczelnego występu. Były wydarzenia, które do tego doprowadziły.


Jak już mówiłem, od jakiegoś czasu jestem zaangażowana w działalność tej grupy teatralnej. Wszyscy mamy podobne poglądy - chcemy wystawiać ostre, przekraczające granice spektakle, które pozostawiają w pamięci widzów trwałe wspomnienia. Większość przedstawień wiąże się z jakimś rodzajem nagości - choć większość z nich to raczej sztuki teatralne niż performance, jak to miało miejsce w tym przypadku.


Brałam udział w kilku innych produkcjach, w których pojawiała się nagość lub symulowany seks. Nie było to jednak nic porównywalnego z takim poziomem ekspozycji. Z tamtych doświadczeń wiedziałem jednak, że mam odwagę rozebrać się na scenie i że naprawdę mnie to ekscytuje.


Kiedy więc zaczęliśmy rozmawiać o naszym przedstawieniu, performersie i o tym, co się z tym wiąże, byłem zainteresowana. Kiedy zaczynaliśmy, wyobrażaliśmy sobie, szczerze mówiąc, znacznie łagodniejszą wersję przedstawienia. A potem, podczas codziennych prób, po prostu go ćwiczyliśmy, a on ewoluował i zaczął żyć własnym życiem. Gdybyś powiedział nam, jak będzie wyglądał produkt końcowy, kiedy zaczynaliśmy, chyba byśmy ci nie uwierzyli!



Pytaliście o granice na próbach. Powiedziałbym, że były one płynne. Nie stawialiśmy sobie twardych ograniczeń, ale ciągle testowaliśmy i badaliśmy nowe obszary. Na każdej próbie przerabialiśmy pewne obszary, które już wcześniej przerabialiśmy, a potem wchodziliśmy w nowe rzeczy, których wcześniej nie próbowaliśmy. Częścią tego było opracowanie płynności i sekwencji, które były naprawdę fascynujące i interesujące, a także pełne wdzięku.


Ale na każdej próbie przełamywaliśmy nowe schematy i to właśnie sprawiało, że było to tak ekscytujące. Zawsze miałam motyle w brzuchu i pod brzuchem, zastanawiając się, co się wydarzy danego wieczoru. Za każdym razem, gdy przekraczaliśmy nową, odważniejszą granicę, odczuwałam przypływ adrenaliny, a często także podniecenia. Ten przypływ stał się uzależniający. Pierwszy raz, kiedy byłam zupełnie naga przed moimi przyjaciółmi, pierwszy raz, kiedy Andrzej był nagi, pierwszy raz, kiedy był w erekcji, pierwszy raz, kiedy rozłożyłam nogi i wszyscy mogli zobaczyć moje wargi sromowe, pierwszy raz, kiedy mogli zobaczyć moją dziurkę, pierwszy raz, kiedy kazali Andrzej dotknąć moich piersi, mojej cipki, pierwszy raz, kiedy przycisnęli nasze nagie ciała do siebie, pierwszy raz, kiedy położyli moją rękę na jego kutasie, pierwszy raz, kiedy przycisnęli jego kutasa do moich warg sromowych i poczułam, jak twardnieje przy mnie, itd. Przekraczaliśmy te granice stopniowo w ciągu kilku tygodni. I za każdym razem było to ekscytujące.


Nie chciałam też robić ich wszystkich naraz. Chciałam się tym delektować i przeciągnąć to w czasie - zachować pewne granice na następną próbę. Myślę, że wszyscy chcieliśmy pozwolić, aby to wszystko rozwijało się w sposób organiczny. Mówię wam, że spędziłem większą część miesiąca w ciągłym stanie podniecenia. Dochodziłam tak szybko, gdy wreszcie dotknęłam swojej łechtaczki.


Po każdej próbie siadaliśmy i rozmawialiśmy o tym, co zadziałało, a co nie. Czasami była to logistyka. Na przykład zdaliśmy sobie sprawę, że aby przejść z pozycji na pieska do leżenia na plecach, dwa najlepsze sposoby to albo przesunąć mnie w dół, tak żebym leżała płasko na brzuchu, a potem przewrócić mnie na bok, albo przesunąć mnie na kolana, a potem pociągnąć do tyłu i na bok, aż się położę. Chcieliśmy, aby 100% moich ruchów było powodowane przez pozerów, więc przewracanie mnie i poddawanie się grawitacji nie wyglądało dobrze.


A potem czasami rozmawialiśmy o tym, co się sprawdza, jeśli chodzi o poziom erotyzmu. Ta sekwencja była zbyt nudna. Albo ta sekwencja była za mocna, żeby Andrzej mógł w niej długo wytrzymać bez erekcji. Chcieliśmy, żeby poziom erotyzmu narastał przez cały spektakl (podobnie jak poziom przemocy w scenie bójki), żeby pokazać skrajności, do jakich seksualizuje nas społeczeństwo.


Chcieliśmy też, aby widzowie doświadczali tego samego rodzaju dreszczyku emocji, widząc każdą kolejną przekraczaną granicę. Wiem, że niektórzy byli zaskoczeni, kiedy zdjęto mi bluzkę (słyszałam sapanie). A potem już tylko posuwaliśmy się do tego ekstremalnie seksualnego miejsca, w którym Andrzej i ja byliśmy w pełni obnażeni, podnieceni i symulowaliśmy agresywne, dewiacyjne zachowania seksualne. Podobało nam się, że co kilka minut publiczność mówiła "ja pierdzielę", słyszeliśmy czyjeś jęki albo coś w tym stylu, a my wiedzieliśmy, że to jest po prostu rozwalanie ich umysłów na drobny mak. Chcieliśmy, żeby publiczność była w pełni pobudzona. Czuliśmy, że o to chodzi i jeśli faceci nie byli twardi jak skała, a kobiety nie były mokre pod koniec, to ponieśliśmy porażkę. (ale nie martwcie się, zdecydowanie nam się to udało!) Szczerze mówiąc, świadomość, że wszyscy na widowni są napaleni na nas, była bardzo podniecająca.


Rozmawialiśmy więc także o naszym własnym podnieceniu. Uznaliśmy, że skoro o to chodziło w tej scenie, to powinniśmy pozwolić sobie również na podniecenie. Ja byłem zdecydowanie podniecona i pozerzy też. Jeden z pozerów (Colin), który był marionetką podczas bójki, zawsze rozbijał namiot, zwłaszcza gdy pozował na moje stopy. Ale biedny Andrzej. Pomyśleliśmy, że to byłoby dla niego za dużo grać w tej scenie z erekcją, więc musiał z tym walczyć, a my musieliśmy wymyślać sposoby, żeby to ukryć. Mam wrażenie, że musiał z tego powodu cierpieć w taki sposób, że reszta z nas mogła się po prostu zrelaksować i cieszyć. Ale jemu to nie przeszkadzało.


Pytasz więc o to, czy podczas występu naruszyliśmy granice, które ustaliliśmy na próbach. Było trochę na odwrót. Nabraliśmy do siebie nawzajem ogromnego zaufania. Dlatego na próbach robiliśmy rzeczy dość ekstremalne, o których wiedzieliśmy, że nie moglibyśmy lub nie chcielibyśmy ich robić przed publicznością. Chodziło o to, aby ustalić, gdzie chcemy, aby przebiegały granice spektaklu. Jak już mówiłem, nie chcieliśmy, żeby to było przedstawienie o seksie i czuliśmy, że przesłanie zostanie utracone, jeśli będzie przypominało porno.


Ale podczas prób posunęliśmy się znacznie dalej, a Ty pytałeś o te scenariusze. Podzielę się przykładem. Przez mniej więcej pierwszy tydzień prób ćwiczyliśmy w ubraniu - oboje w bieliźnie. Po tym czasie wiedzieliśmy, że musimy czuć się komfortowo z nagością, więc pewnego dnia się na nią zdecydowaliśmy.


Przez kilka następnych tygodni napotkaliśmy na prawdziwy problem, ponieważ Andrzej nie potrafił zachować delikatności, subtelności, "miękkości" jeśli wiesz co mam na myśli ;). Oczywiście rozumiałam to i pochlebiało mi to, ale przerywaliśmy i czekaliśmy, aż się opanuje, zanim kontynuowaliśmy. A to trwało wieczność i w niektóre dni nie robiliśmy większych postępów. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy to wszystko w ogóle wypali i może trzeba będzie zagrać to w ubraniu albo w ogóle zrezygnować z tego pomysłu.


Na jednej z prób powiedziałem mu, żeby to kontynuował - myśląc, że może dzięki temu szybciej się przyzwyczai. Cóż, efekt był odwrotny. Przez następne około 30 minut graliśmy z nim w erekcji, a on stawał się coraz twardszy i coraz bardziej pulsował.


Dziewczyna pozująca (Lucy) w pełni to wykorzystała i zagrała scenę tak, aby podkreślić jego erekcję. Z jednej strony rozmawialiśmy o tym, że może zagramy spektakl z nim w stanie wzwodu, więc myślę, że ona po prostu starała się wypracować różne pozy, które moglibyśmy wykorzystać w takim scenariuszu. Z drugiej strony myślę, że była naprawdę podniecona i chciała to dalej ciągnąć. (Lucy podkochiwała się w Andrzeju, co sama mi przyznała).


Owinęła więc moje palce wokół jego erekcji i kazała mi trzymać jego jaja tak, jakbym mu waliła (oczywiście trzymałam się idealnie nieruchomo, jak to tytułowa "laleczka"). Był moment, gdy Włożyła jego erekcję w mój dekolt i kazała mi objąć jego fiuta cyckami, jakbym robiła mu cycatą laskę. Kazała mu trzymać erekcję i delikatnie opierać ją o moje usta (to właśnie wtedy mogłam stwierdzić, że pulsuje). Szczerze mówiąc, różnica w erotyzmie niektórych z tych pozycji, które robiliśmy już wiele razy z jego wzwodem, a kiedy był miękki, była naprawdę oszałamiająca. A biedny Andrzej był w fatalnej formie, bo był tak podniecony, ale też nie było żadnego głaskania - po prostu trwaliśmy nieruchomo w tych wszystkich pozach.


W pewnym momencie położyli mnie na plecach, a jego na kolanach, moje nogi oparli na jego ramionach, a jego wzwiedziony kutas znalazł się między moimi udami i wtedy doszedł. Tryskał na mój brzuch, aż po same cycki.


Andrzej był taki zakłopotany! Było mi go naprawdę żal. Ale to było cholernie gorące. Wiele razy myślałam o tym na osobności. Lucy odpowiedziała, że będę to robić, dopóki nie osiągniesz szczytowania, więc tak czy inaczej do tego dojdzie.


W końcu zaczął walić sobie konia tuż przed próbami. Dzięki temu dłużej zachowywał miękkość. Ale i tak za każdym razem stawał się twardy. Ale gdy zaczął to robić, łatwiej było mu się kontrolować. Znowu wstydził się do tego przyznać, ale nie musiał. Świadomość, że moje ciało sprawia, że jest taki twardy, zawsze mnie podniecała.


Czy żałuję? Nie. Czy gdybym mógł wrócić, zrobiłbym to jeszcze raz? Oczywiście. I jestem pewien, że w takiej czy innej formie znów będę naga na scenie. Bardzo podobało mi się to doświadczenie. I jak już mówiłem, ten pęd jest trochę uzależniający. Zdecydowanie czuję ten przypływ w momencie ekspozycji lub przekroczenia nowego progu. Po spektaklu - żadnych motyli ani nerwów. To raczej uczucie euforii. Nie mogę przestać się uśmiechać. Często bardzo pobudzona. Ale mnóstwo dobrych emocji.


Kolejne pytanie - dlaczego jestem napalona i czy zmieniło to moje upodobania seksualne w życiu osobistym.


To, co podnieca człowieka, jest rzeczą tak złożoną i wielowarstwową. Łatwo jest wiedzieć, że jest się podnieconym, ale zanurzenie się głębiej i zrozumienie, dlaczego tak się dzieje, jest naprawdę ekscytującą seksualną eksploracją/podróżą. Więc może nie wszystko jeszcze wiem, ale oto, co wiem.


Częściowo jest to dynamika władzy. Twoje ciało i twoje pozy sprawiają, że tłum ludzi jest głodny podniecenia. Pragną Ciebie. Chcą wejść na scenę i cię zerżnąć. W tym momencie ich cielesna żądza twojego ciała przewyższa wszystko. Być tak bardzo pożądanym przez tak wielu ludzi (mężczyzn i kobiet) to bardzo silne uczucie, które jest dla mnie niezwykle podniecające.


Ale druga strona dynamiki władzy w tym przypadku jest taka, że jestem bezbronna. Jestem bezradna. Jestem zdany na łaskę rozkazujących. Kiedy rezygnujesz z kontroli nad swoim ciałem na dłuższy czas, zaczynasz naprawdę wczuwać się w rolę marionetki. Wiem, że to brzmi dziwnie. Ale stajesz się w pełni zaangażowany. Ja stałem się marionetką. Odsuwałam się tylko od pozerów, a w danej chwili pozwoliłbym im na wszystko. Mogliby wziąć erekcję Andrzeja i spenetrować mnie nią, a ja bym na to pozwolił. Ktoś zapytał, czy chcę, żeby tak się stało - czasami zdecydowanie tak. Oczywiście nigdy tak nie było, a my mieliśmy do siebie ogromne zaufanie. Ale w jakiś sposób oddanie kontroli, nawet tylko w myślach, było dla mnie niesamowicie podniecające.


Myślę, że jestem ekshibicjonistką, ale może taką bardziej nietypową, dziwną. Nie chcę być tylko dziwką i pokazywać komuś cycków. Fajne w tym przedstawieniu jest to, że ma ono walor artystyczny. (Naprawdę wierzę, że zrobiliśmy coś więcej niż tylko podniecenie tłumu i że nasze przesłanie było prowokujące do myślenia). Jednak poza walorami artystycznymi, to pozerzy mieli kontrolę nad sytuacją, więc to w pewnym sensie daje mi pozwolenie na czerpanie przyjemności z bycia na widoku, a jednocześnie zwalnia mnie z odpowiedzialności za to. Nie jestem na pokazie po to, żeby się podniecić, jestem na pokazie z tych innych powodów, a moje podniecenie jest tylko efektem ubocznym. Ludzie tego często nie rozumieją.


Widziałam tu post o modelkach pokazujących na wybiegu swoje wargi sromowe w bieliźnie modelki. Bardzo mi się to podoba i chętnie bym to zrobiła. Ale nie mam ochoty, a wręcz mnie to wyłącza, na myśl o pokazywaniu cycków na imprezie czy publikowaniu swoich aktów w sieci. Wydaje mi się to w jakiś sposób tanie i pozbawia mnie erotyzmu. Tak więc, przepraszam nie mam ochoty zamieszczać tu swoich aktów. Ale jeśli zdarzy Ci się zobaczyć spektakl w którym gram, z przyjemnością pokażę Ci każdy centymetr mojej osoby.


Myślę, że może jestem też zainteresowana odkrywaniem uległej strony seksu. Nie czuję, żebym był naturalnie uległy jako osobowość - w ogóle. Ale dynamika władzy, jaką daje dominacja i uległość, może być dość erotyczna, jak sądzę. Może chciałabym zbadać obie strony tego zjawiska.


Jak już mówiłem, czasem łatwiej jest wiedzieć, że jest się włączonym lub wyłączonym, niż wiedzieć, dlaczego. Ale tu nie chodzi o to, czy ktoś jest niechlujny czy elegancki. Myślę, że rzeczy, które wymieniłem jako wyłączające, nie działają na mnie, ponieważ sprawiają, że czuję się niechlujnie.


Myślę, że wszystko sprowadza się do powodu ekspozycji. Jeśli ktoś przypadkowo zobaczy mnie nagą przez zasłonę w przebieralni, to mnie to kręci. Jeśli złapie mnie deszcz, a moja koszulka stanie się prześwitująca i ludzie to zobaczą, to jest to podniecające. Jeśli uprawiam seks, a współlokatorka wchodzi i widzi mnie w trakcie, to też mnie to kręci.


Ale jeśli to ja sam, dla własnego podniecenia, organizuję swoje własne obnażenie, to wszystko się psuje. Myślę, że z podnieceniem wiąże się dla mnie głęboki wstyd i poczucie winy. Dlatego potrzebuję sztuczki mózgowej, żeby to nie przeszkadzało.


Kiedy więc byłam marionetką w nagiej sztuce performance, gdzie inni ludzie pozowali i eksponowali moje ciało, mogłam całkowicie uwolnić się od poczucia winy i wstydu. Nie pokazywałam temu tłumowi swoich warg sromowych, żeby mnie podniecił. Ktoś inny pokazywał im moje wargi sromowe w imię tego intelektualno-artystycznego przesłania na temat społeczeństwa. A to, że mnie to podniecało, było wspaniałym efektem ubocznym, którym mogłam się cieszyć bez przeszkód.


Nie wiem, czy to ma sens, czy nie, ale tak to najlepiej potrafię opisać.


Tak, zdecydowanie tak. I jestem przekonany, że zrobię to ponownie. Pytanie brzmi: czy przygotujemy inny spektakl (rozważamy różne sztuki), czy ożywimy Puppets i zobaczymy, czy da się z tym zrobić coś więcej. Colin i Lucy chcą kontynuować działalność Puppets. (Jest to dla nich łatwe, ponieważ nie są nadzy, haha). Mam co do tego mieszane uczucia.


Część mnie chciałaby zagrać w ostrym dramacie, w którym będę miała dialog i możliwość rozwoju postaci. Aktorstwo jest powodem, dla którego zaangażowałam się w działalność tej grupy. Ale jak dotąd sztuki, które oglądaliśmy, były zbyt ckliwe. W tym miejscu proszę Was o pomoc - jeśli znacie jakieś naprawdę ostre, przekraczające granice sztuki, chętnie się o nich dowiem. Zastanawiamy się nad stworzeniem własnego scenariusza na podstawie La Ronde. Uaktualnilibyśmy go, uwspółcześnili i moglibyśmy wystawiać go tak śmiało, jak tylko byśmy chcieli. Wydaje mi się, że nasza grupa zyskała reputację szoku, co nam się podoba, ale trudno jest znaleźć materiał do przedstawienia.


Jeśli będziemy kontynuować Puppets, być może przeniesiemy je z pubu do innego miejsca. Colin bardzo chciałby wziąć udział we Fringe, ale nie sądzę, żeby coś takiego wydarzyło się w tym roku.


Jeśli jednak będziemy kontynuować Puppets, będziemy chcieli go dalej rozwijać. Tak naprawdę pracowaliśmy nad nim tylko około miesiąca. Jedną z rzeczy, o której myśleliśmy, było wprowadzenie rekwizytów. Nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu na próby, żeby to w pełni rozwinąć, więc w końcu tego nie zrobiliśmy.


Wiem, że was to mniej interesuje, więc nie będę się na tym skupiał, ale w scenie przemocy (która stanowi połowę spektaklu) Colin jest marionetką i ma nadludzką zdolność utrzymywania równowagi i nieruchomej pozycji. Sprawdza się to znakomicie, ale myśleliśmy o wprowadzeniu pewnych elementów "niebezpieczeństwa", kiedy jest ustawiony na niestabilnych przedmiotach, gdzie upadek mógłby mieć poważne konsekwencje.


Zarówno w przypadku scen przemocy, jak i seksu stwierdziliśmy, że kluczem do utrzymania uwagi widzów jest stworzenie napięcia. W przypadku sceny seksu to napięcie było tworzone przez widzów zastanawiających się, jak daleko coś może się posunąć. Groźba przekroczenia granicy, wytworzenie napięcia wokół niej, a następnie przekroczenie jej i przejście do następnej.


Na początku nikt nie wiedział (na pewno), że będziemy nadzy. Stworzyliśmy więc napięcie wokół rozbierania się. Czy zdejmą jej stanik? Pozorant mógł się z tym drażnić, odpinać mój stanik, ale go nie zdejmować. Ustawiał moje ramiona w taki sposób, aby stanik nadal tam był, zwisał luźno i wszyscy zastanawiali się, czy uda mi się zobaczyć sutek? Potem się je zdejmuje i drażni się kolejne granice. Później, o mój Boże, położyli jej rękę tak blisko jego nagiego kutasa. Czy to zaplanowane, czy przypadkowe? Czy zamierzają ją zmusić, żeby go dotknęła? A potem, bum, owijają moją pięść wokół niego. Ale to, co sprawia, że jest to zniewalające, to napięcie, nie mogę oderwać wzroku, wstrzymywanie oddechu, o mój Boże, czy oni naprawdę idą, a potem - bum - odpłata. A potem eskalacja, robienie tego w kółko i w kółko.


A więc wracając do pomysłu wprowadzenia rekwizytów, oto kilka rzeczy, które wypróbowaliśmy. Rozmawialiśmy o prezerwatywie - jedną z zabawnych rzeczy, którą przećwiczyliśmy, było to, że jeśli (kiedy) Andrzejowi dostanie erekcji i stanie się twardy podczas przedstawienia, zamiast obracać go, żeby to ukryć, kazaliśmy Lucy rozpakować prezerwatywę i zrobić pokaz zakładania jej na niego. Dopiero wtedy obrócilibyśmy go i ukryli. Mogłoby to wywołać śmiech i wprowadzić dodatkowy poziom napięcia wśród publiczności - czy teraz, gdy ma prezerwatywę, on ją spenetruje?


Zastanawialiśmy się nad szpilkami do bielizny - nie byłem pewnan, czy chcę znosić ból na dodatek do wszystkiego innego. Drugiemu pozującemu (Glennowi) bardzo podobał się ten pomysł i inne podobne rzeczy. Po prostu nie wiem. Nigdy nie próbowaliśmy tego na próbie. Przypuszczam, że jeśli wznowimy przedstawienie, spróbujemy tego na próbie i zobaczymy, jak to wyjdzie.


Myśleliśmy o dildo - niekoniecznie do penetracji, ale dodatkowe napięcie związane z zobaczeniem tego na scenie byłoby wspaniałe. Widzowie z pewnością zastanawialiby się "zrobią to czy nie zrobią". Raz przeprowadziliśmy próbę z jednym z nich. Powstało kilka świetnych póz. Na przykład ja na pieska, plecy wygięte w łuk, Andrzej klęczący obok mnie, chwytający moje włosy w pięść i grożący, że wbije się we mnie dildo trzymanym w drugiej ręce. Potem Lucy założyła prezerwatywę na dildo, a następnie nasmarowała je lubrykantem. Wiem, że to był świetny sposób na wywołanie napięcia, bo motyle w moim brzuchu szalały. Coś w przygotowaniu dilda do wejścia sprawiło, że poczułam się bardziej realnie, jakby to było możliwe, że ona to zrobi. Wszystko, co musi zrobić, to popchnąć jego rękę do przodu. Potem kazała mi trzymać dildo, a Andrzej wstał i pochylił się z rękami na ziemi. Widziałam strach w jego oczach haha. Nie wiem, co byśmy z tym zrobili, jak już mówiłem, tylko raz to ćwiczyliśmy, ale samo posiadanie dilda w przedstawieniu dodawało namacalnej groźby penetracji.


Lucy chciała wprowadzić wibrator. Byłam pewna, że jeśli w grę wchodzi wibrator, to szczytuję na scenie. A szczerze mówiąc, nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa. Poza tym czułam, że nie ma mowy, żebym podczas tego nie ruszała się z miejsca.


Tak więc odpowiedzi na pytania dotyczące PM:

Hiszpański

Nie, nie zrobiłam tego, ponieważ wymagam pewnego tarcia, a podczas pozy nieruchomej jest go frustrująco mało. Jednak po wszystkim prawie zawsze to robiłem.

Tak, otwierano nam usta, a nawet pozowano języki. Andrzej i ja dotykaliśmy się językami, a wiele części mojego ciała wkładałam do jego ust i na odwrót. Ale pamiętajcie, że pozy były nieruchome, więc nie było to "całowanie" czy "ssanie".

Chyba już o tym wspominałam, ale miał obsesję na punkcie moich stóp. Zawsze pokazywał moje palce u stóp, przyciskał je do czegoś, wkładał moje palce do ust Andrzeja. Ale mnie to nie przeszkadzało.

Prostolinijny, ale otwarty i eksperymentujący.

Spróbuj dopasować swoje pytanie do odpowiedzi powyżej haha.



Pomysły na rekwizyty

1) Bita śmietana

2) Sos czekoladowy

3) Banan. A może ogórek.

4) Coś lepkiego. Taśma klejąca, taśma do paczek itp.

5) Sznur

6) Krowi dzwonek

7) Ozdoby świąteczne - broszka, bombki

8) Wiosło lub gałąź brzozowa

9) Piłeczki pingpongowe

10) zabawkowy pistolet z napisem "CHECKOV" dużymi, widocznymi literami.


Dzięki, Dave! Byłeś bardzo pomocny i doceniam, że poświęciłeś czas na burzę mózgów. 


Niektóre z Twoich pomysłów wydają się całkiem zabawne, ale w praktyce mogą okazać się problematyczne. Łatwo jest zapomnieć, że nasze pozy są nieruchome. Chodzi mi o to, że przy trzech pozach zawsze jest ciągły ruch i jakiś element jednej z lalek jest poruszany. Zastanawiam się jednak, czy dzwonek krowi lub piłeczka pingpongowa mogą wymagać ruchu lalki, aby naprawdę ożyć. Może brakuje mi wyobraźni.


A gdyby pozer położył na mnie bitą śmietanę lub syrop czekoladowy, Andrzej nie mógłby tego zlizać. Co najwyżej rozmazałby się dookoła i pozostałby na resztę przedstawienia. Być może to nadal jest interesujące, choć zastanawiam się, czy oblanie naszych ciał olejem w jakimś momencie sekwencji nie dałoby tego samego efektu w bardziej estetyczny sposób. Myślę, że połysk oleju mógłby coś dodać i byłoby interesujące zobaczyć, jakie pozy można by wzmocnić dzięki efektowi śliskości.


Moim faworytem z Twojej listy jest lina! W zasadzie jestem zaintrygowana pomysłem, że lalki mogłyby być wiązane na różne sposoby. W pozach zdecydowanie uwzględniliśmy motywy dominacji i uległości. Przeszliśmy przez sekwencję, w której Andrzej chwyta mnie za włosy, gdy jestem na kolanach, jego ręka na mojej szyi, ja w pozie, w której mam zrobić minetkę z wyciągniętym językiem, trzymam się za piersi itd. Zastanawiam się, jak by to było, gdyby wprowadzić sznur. Moje ręce związane za plecami, albo kostki przywiązane do ud. Albo nawet związanie mnie i Andrzeja w ciekawych pozach. Nie jestem ekspertem w dziedzinie bondage, ale mam przeczucie, że Glenn (jeden z facetów pozujących) byłby naprawdę podekscytowany tym pomysłem.


Jeszcze raz dzięki!!!



Mówisz o aparacie polaroidowym, ale aparat cyfrowy mógłby być całkiem interesujący. A gdybyśmy mieli jednego pozera z aparatem cyfrowym (lub telefonem). Chodziłby on wokół sceny i robił prowokacyjne zdjęcia naszych póz, a my wyświetlalibyśmy najnowsze zdjęcie na dużym ekranie na scenie. Takie rozwiązanie może mieć kilka dodatkowych zalet.


Po pierwsze, kamera będzie w stanie zrobić zbliżenia i wyświetlić na ekranie rzeczy, których widzowie nie byliby w stanie zobaczyć, zwłaszcza jeśli nie znajdują się blisko sceny. Możemy wprowadzić nieco więcej subtelności w niektórych pozach, w których w przeciwnym razie szczegóły zostałyby utracone. Robimy fragment ze mną w pozycji na pieska, Andrzej rozciąga moje policzki i wpycha swoją twarz w moje części ciała. Myślę, że z kamerą wyświetlaną na ekranie można by wprowadzić więcej napięcia. Rozsuwa moje policzki, a potem pozer wysuwa język. Zrób zdjęcie jego wyciągniętego języka centymetr od moich dziurek. Przesuń jego głowę do przodu, może zobaczysz, jak jego język dotyka mojego policzka. Może więcej, nie wiem, musielibyśmy to przećwiczyć. Ale wiele z tych drobnych szczegółów traci się bez zbliżenia kamery.


Po drugie, zastanawiam się, czy nie wywołuje to bardziej seksualnych reakcji u widzów. Wyobraźcie sobie pozę, w której Andrzej leży na plecach, ja stoję na czworakach nad nim, jego pięść trzyma podstawę jego kutasa, a moja pięść jest owinięta wokół jego pięści, mam otwarte usta, wysunięty język i dwa cale od główki jego penisa. Kiedy widzisz to w spektaklu, jest to oczywiście bardzo seksualne, ale nie mylone z obciąganiem. Widzimy, jak nasze ciała zmieniają się w tę pozę i pozostają w bezruchu, podczas gdy oni poruszają różnymi częściami naszego ciała.


Wyobraźmy sobie teraz obraz tej pozy wyświetlany na dużym ekranie. Ponieważ jest to moment w czasie, zastanawiam się, czy to nie jest sztuczka, która sprawia, że mózg myśli, że jest to zatrzymany moment z ruchomej sceny. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania zdjęć w filmach porno, z których wiemy, co będzie dalej, więc zastanawiam się, czy mózg niejako wypełnia luki i interpoluje ruch. Co o tym sądzicie?


Albo co powiecie na pomysł udziału publiczności! Mamy dwa telefony. Przez mniej więcej połowę czasu odgrywamy pozy, a potem przyprowadzamy ochotnika i ochotniczkę z publiczności. Pozwalamy im robić dowolne ujęcia aparatem, które są transmitowane na ekranie (obok siebie).


Możemy oznaczyć, który telefon należy do chłopaka, a który do dziewczyny. Byłoby interesujące przyjrzeć się różnicom między płciami. Czy sądzisz, że chłopak-ochotnik robiłby bardzo wyraźne zdjęcia moich genitaliów? Czy wolontariuszka skupiłaby się bardziej na kształtach naszych ciał, mimice twarzy? Andrzej? Byłby to ciekawy eksperyment psychologiczny.


Oczywiście nie wiem, jak podłączyć telefon do takiego ekranu, ale jestem pewien, że da się to zrobić. Podoba mi się pomysł wyświetlania obrazów, a nie wideo. Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że paradoksalnie sprawiłoby to, że nieruchome pozy ożyłyby bardziej.


No i oczywiście jest jeszcze kwestia zdjęć! Z pewnością chciałbym, aby były niszczone po każdym przedstawieniu. A może po prostu sam chciałbym je posiadać, żeby nie dostały się w niepowołane ręce. W rzeczywistości chętnie zobaczyłbym, jak wyglądamy z punktu widzenia podglądacza. Mogłabym spędzić trochę czasu sam na sam z tymi zdjęciami haha i zachować je na pamiątkę.


Co sądzicie o tym pomyśle? Czy myślicie, że to by coś wniosło?



Myślę, że to rzeczywiście może wprowadzić sporo dramatyzmu. Wyobraźmy sobie, że pozujący zapala świecę z długim ogniem, a następnie umieszcza ją w dłoni Andrzeja. Pozujący przesuwa drugą rękę Andrzeja bezpośrednio nad płomień, na tyle daleko, że po próbach wiemy, że to bezpieczne, ale na tyle blisko, że publiczność jest zaniepokojona. Pozostawiają ją tam i pozują mnie.


Może ustawiają mnie ze stopami na podłodze, z ugiętymi kolanami, z plecami na podłodze. Moje plecy są mocno wygięte w łuk, co wydłuża mój brzuch, sutki skierowane są ku niebu, głowa leży na podłodze - prawie na czubku głowy i patrzę w górę z dala od swojego ciała. Ramiona płasko na podłodze dla zachowania równowagi. Przepraszam, że trudno opisać tę pozycję, ale ma ona piękny kształt i sprawia, że jestem dość wrażliwa w środkowej części ciała, a także (co ważne) nie widzę swojego ciała.


Następnie przenoszą Andrzeja, a on trzyma świecę przechyloną nad moim ciałem. Mogą dalej pozować różne części nas, ale gdy świeca się pali, gorący wosk spływa w dół i ląduje na moim ciele.


Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że nie da się przewidzieć momentu, w którym kapie, a ja nie widzę, że to nastąpi. A jeśli się wzdrygam, to znaczy, że złamałem charakter, więc muszę umieć znieść gorący wosk bez wzdrygania się. Publiczność zastanawia się, gdzie uderzy mnie wosk i czy się wzdrygnę lub sapnę. Pozerzy mogą zdecydować, czy ustawią świecę nad moim brzuchem, piersiami, pachwinami itp., mogą kazać Andrzej trzymać ją w ustach itp.


Oczywiście muszę się zastanowić, czy potrafię to zrobić bez wzdrygania się. Może odrobię zadanie domowe. Zastanawiam się też, czy wysokość, z jakiej kapie wosk, ma wpływ na temperaturę (może więcej czasu stygnie w powietrzu). Może napiję się wina i spalę się dziś wieczorem haha.




Postaram się odpowiedzieć na wasze pytania dotyczące tego, jak doszło do powstania nagości. Grupa amdram, w której działam, ma reputację grupy skupiającej się na prowokacyjnych materiałach. Wcześniej wystawialiśmy tylko sztuki teatralne, to jest pierwszy spektakl performatywny. Ale wszystkie sztuki były ostre, zazwyczaj krótkometrażowe, które tworzyliśmy sami.


Nie każdy z członków grupy był jeszcze nagi, ale myślę, że powszechnie wiadomo, że każda sztuka i każda rola może wiązać się z nagością. Jeśli ktoś nie czuje się z tym komfortowo, nie może dołączyć do grupy. A może wszyscy czujemy się z tym niekomfortowo, ale konfrontacja z tym dyskomfortem jest powodem, dla którego w niej jesteśmy. Tak czy inaczej, kiedy zastanawiamy się nad nowym spektaklem lub pracujemy nad nim, zawsze jest to coś, co się z nim wiąże. I nie chodzi tu tylko o nagość, ale o to, czego będzie się od Was wymagać, aby przedstawienie zapadło widzom w pamięć i było dla nich szokujące. Myślę, że wszyscy jesteśmy zainteresowani tym, żeby próbować wyjść poza swoją strefę komfortu i jak dotąd wszystko, co zrobiliśmy, było bardzo satysfakcjonujące.


Kiedy po raz pierwszy dyskutowano nad pomysłem na Puppets, facet, który go przedstawił, bardzo dobrze go przemyślał. Zaproponował sztukę o presji społecznej, marionetkach i pozerach. Od początku wiedzieliśmy, że seks i przemoc będą mocnymi tematami. Od początku wiedzieliśmy też, że chcemy, aby był to spektakl odważny, prowokujący, zapadający w pamięć.


Byłem zainteresowany i od razu zgłosiłem się na ochotnika. Wtedy nie byłam jeszcze pewna, jaka będzie moja rola, ale złapałam bakcyla i chciałam wziąć w tym udział. Początkowo wszyscy odgrywaliśmy po kolei obie role i po prostu improwizowaliśmy i eksperymentowaliśmy, płynnie przechodząc od lalki do pozera i z powrotem. Sześciu z nas (w tamtym czasie) na próbach naraz było chaotycznych, ale zaczynaliśmy rozumieć, co działa, a co nie. Nie było jeszcze mowy o nagości, ale wszyscy wiedzieliśmy, że z pewnością się pojawi.


W ciągu tygodnia szybko stało się jasne kilka rzeczy:

1. Musieliśmy rozdzielić seks i przemoc na dwa różne akty. Próby połączenia ich razem były zbyt przerywane i utrudniały śledzenie narracji, którą chcieliśmy osiągnąć.

2. Musieliśmy mieć dedykowane lalki i pozerów. Przełączanie się między nimi odbierało imponujący charakter wyczynom lalek. Nie wiem, czy to oczywiste, ale utrzymanie pewnych pozycji przez dłuższy czas jest niewiarygodnie wymagające fizycznie. A pomysł, że można po prostu zmienić pozę, gdy ręka się zmęczy, odbierał część zachwytu.


Ze względu na moje wykształcenie taneczne szybko zasugerowano, żebym została lalką. Mam dobrą gibkość i równowagę i mogę przez dłuższy czas utrzymywać interesujące kształty. Zdecydowaliśmy, że akt przemocy ma być między dwoma facetami - rozważaliśmy inne rozwiązania, ale wprowadzenie do tego równania płci, naszym zdaniem, odwróciłoby uwagę od głównego przesłania. Jeśli chodzi o akt seksualny, zastanawialiśmy się nad dwiema lalkami płci żeńskiej, ale ponownie uznaliśmy, że głównym przesłaniem jest seksualizacja jednostek przez społeczeństwo, a nie środowiska LGBTQ, i utrzymanie tradycyjnej pary facet/dziewczyna sprawi, że będzie to bardziej skoncentrowane. Tak więc w pewnym sensie przypadła mi rola kobiecej lalki w akcie seksualnym, bo to miało największy sens.


Myślę, że Lucy trochę ulżyło, ale szczerze mówiąc jest też całkiem sprytna jako pozerka. To od kreatywności pozerów zależy, czy akt będzie wciągający, a ona jest pełna innowacyjnych pomysłów. Jest też dość napalona i myślę, że spodobał jej się pomysł zmuszania Andrzej i mnie do robienia różnych rzeczy. Przyznała, że podkochuje się w Andrzej i jest biseksualna, ale to nie ma nic do rzeczy.


W każdym razie zgłosiłam się do roli kobiecej lalki seksualnej, wiedząc, że chcemy włączyć do przedstawienia pewien poziom nagości. Z pewnością nie wyobrażałam sobie, że będę się rozbierać przed publicznością przez dłuższy czas. Mówiłam już o tym wcześniej, ale to były ciągłe motyle, kiedy wiedziałam, że będę naga i będę robić odważne rzeczy, ale teraz wiem, jak daleko się posuniemy. Ale ja lubię te motyle, ten węzeł w żołądku, to wszystko jest dla mnie podniecające i po części dlatego lubię to robić.


I od tego momentu wszystko rozwijało się organicznie. Przez kilka prób stopniowo wchodziliśmy w nagość. Pierwsze zdjęcie stanika, zsunięcie majtek itp. było dość ekscytujące i denerwujące. Nie rozmawialiśmy o tym z wyprzedzeniem (nigdy nie mówiliśmy, że na dzisiejszej próbie zdejmę ci majtki). Po prostu za każdym razem próbowaliśmy coraz bardziej.


Moja zgoda była tak naprawdę moim współudziałem. Jeśli nie chciałam, żeby pozer mnie rozebrał, obnażył w jakiś sposób albo żeby Andrzej dotykał mnie w jakimś miejscu, zawsze mogłam się przesunąć albo przestać. Ale nigdy tego nie robiłam. Jak już wspomniałam, mieliśmy do siebie zaufanie. Myślę, że oni wiedzieli, żeby nie robić tego zbyt szybko, a ja byłam otwarta, żeby za każdym razem próbować nieco śmielszych rzeczy.


Pamiętam drugą próbę, na której zostałem rozebrany do naga, leżałem płasko na plecach, Lucy podciągnęła moje kolana do góry, tak że moje stopy były na podłodze. Potem powoli zaczęła rozsuwać moje kolana. Wiedziałam, że to oznacza, że po raz pierwszy odsłonię moją waginę przed wszystkimi w grupie. Nie potrafię opisać tej mieszanki adrenaliny, niepokoju, podniecenia i ekscytacji, jaką wywołała we mnie ta chwila, ale pozwoliłam jej na to. To było odurzające. Przez prawie miesiąc na każdej próbie było wiele takich momentów. Za każdym razem przekraczaliśmy nową granicę.


Podczas wszystkich prób w powietrzu unosiło się napięcie seksualne. Dążyliśmy do erotyzmu i na pewno wszyscy czuliśmy się podnieceni tym doświadczeniem. Rozmawialiśmy o tym i pozwalaliśmy sobie na to, by być podnieconymi. Wydaje mi się, że w większości tego typu produkcji pojawia się coś w rodzaju fałszywie profesjonalnego zaprzeczenia - "to tylko rola, którą gram, ale dla mnie osobiście to wcale nie jest podniecające". W tym spektaklu przełamaliśmy to i powiedzieliśmy, że celem jest przesłanie seksualizacji i erotyzacji. Chcemy, aby widzowie byli pobudzeni tym, co widzą. Dlatego chcemy pozwolić sobie, jako wykonawcom, na odkrywanie własnych pragnień i fetyszy.


To była dla nas bezpieczna przestrzeń, w której mogliśmy wspólnie odkrywać istotę podniecenia. Myślę, że dało to Glennowi swobodę uznania i zbadania swojego fetyszu stóp - i to było dobre, ponieważ jest to realna rzecz w społeczeństwie. Podobnie bawiliśmy się tematami masturbacji, dominacji, uległości, ekshibicjonizmu, odgrywania ról, degradacji, pożądania itd. Ponieważ wszystkie te tematy są autentycznym odzwierciedleniem seksu w społeczeństwie.


I myślę, że właśnie dlatego czuję, że mogę o tym mówić w taki sposób, jak tutaj. Ponieważ rozmawialiśmy o tym ze sobą i przyznaliśmy, że wszyscy byliśmy podnieceni całą tą sytuacją.


Nie byłoby dobrze usiąść na początku każdego z nich i powiedzieć: "Dzisiaj spróbuję po raz pierwszy położyć twoją rękę na penisie Andrzeja". To były rzeczy, z którymi eksperymentowaliśmy spontanicznie, w danej chwili. Myślę, że brak wiedzy o tym, co nas czeka, sprawiał, że było to dla mnie o wiele bardziej ekscytujące i do pewnego stopnia myślę, że takie doświadczenie mają również widzowie.


Po wszystkim zawsze o czymś rozmawialiśmy. Dzieliliśmy się przemyśleniami na temat tego, co zadziałało najlepiej, a co nie. Co nas najbardziej podnieciło, a co wprawiło w zakłopotanie. Mogłem powiedzieć na przykład, że chyba nie chcę, żeby mój odbyt był widoczny przez tak długi czas haha. Ale braliśmy najlepsze kawałki z każdej nocy i powoli tworzyliśmy sekwencję i przepływ, który zaczynaliśmy naśladować, wprowadzając po drodze nowe rzeczy.


Wybaczcie ten długi wywód, ale chciałem wam pokazać, jak to wszystko powstawało. Zapraszam do zadawania pytań!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz