piątek, 29 kwietnia 2022

spowiedź cucka

jakieś 10 lat temu koło roku pańskiego 2009, jak sam miałem 20 lat byłem z jedną panną. Tlo jest takie - nie byłem jakiś jebaką, chociaż miewałem seks, ni cholery jednak nie związku. Trochę palilłem, trochę jarałem, ale byłem raczej sebo-koksem z własną furą, taki dobrze zapowiadający się materiał na dresa. Miewałem ONS Historia dotyczy mojej ówczesnej dziewczyny (byliśmy ze sobą od około roku) i mojego najlepszego przyjaciela-mężczyzny (byliśmy najlepszymi kumplami od 13 roku życia). Siedzimy pewnego razu tak z moim kumplem i jego dziewczyną, ja ze swoją, leje się alkohol, palą szlugi i tak gadamy o jakichś pojebaństwach. W pewnym momencie pada temat o orgii, takiej tu i teraz. Głównie żartowaliśmy, ale ten pomysł wciąż mnie intrygował. Żadne z nas nie miało w tym względzie doświadczenia. Siedzimy i rozmawiamy, ale nic się nie dzieje, mimo że wszyscy o tym myślą. Ostatecznie do niczego nie doszło, a on i jego dziewczyna wrócili do domu. Później on z nią zerwał. Jakoś potem pomysł bez entuzjazmu powrócił, podczas rozmów łóżkowych. Porozmawiałem z nią o tym czy realnie to brała pod uwagę, a ona powiedziała, że możemy spróbować i zobaczyć, co się stanie. Wiecie, chciałęm wiedzieć jak to jest posuwać jedną pannę z kumplem. Dziewczyna nie była dla mnie wtedy jakoś "zawsze i na całe życie", łączył głównie nas seks, bo oprócz niej miałem jakieś tam ONSy, ale była pierwszą z którą byłem w związku. Była niesamowitą toksyczną suką, całkowicie skupioną na sobie, ale na tamtym etapie naszego związku nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zasady były takie - używamy prezerwatyw, zwłasza on - nie robimy tego bez obecności kogokolwiek z naszego trójkątu. No i dupczymy ją na dwa baty. I tu wyszła moja cuckowatość i oblanie testu. Zszedłem z łóżka, odsunąłem się i spojrzałem na nich. Właśnie wtedy wiedziałem, że popełniłem błąd i że nie mam ochoty, aby inny facet uprawiał seks z moją dziewczyną. Zmęczyłem się, poszłem do kibla. W odbiciu lustra wciąż widziałem, jak się pieprzą, i oczywiście słyszałem jej jęki i krzyki. Chciałem, żeby przestali, ale nie byłem pewien, co powiedzieć. Zauważyłem, że teraz on położył ją płasko na brzuchu i leżał na niej, nadal ją pieprząc. Ręce miała podniesione za siebie i łapała go za tyłek, zmuszając go do szybszego ruchania. Po kilku minutach chyba w końcu zorientowali się, że nie wróciłem. Więc przestali, on usiadł na łóżku, a ona weszła do łazienki. Pyta: "Co się stało?", pokryta potem i wciąż ciężko oddychająca. Wymamrotałem coś w tylu "Po prostu nie chcę...", i gestem dłoni wskazałem w stronę sypialni. Spojrzała zdezorientowana, westchnęła ciężko, wróciła do sypialni, a ja poszedłem za nią, i powiedziała głośno że cóż, że chyba skończyliśmy. Chuj, atmosfera padła. Kiedy on też zaczął się ubierać, powiedziałem mu, że to nie było tak, jak myślałem, że będzie, że nie podobało mi się to itd. Nie miał nic przeciwko temu, powiedział, że w pełni to rozumie i nie żywi urazy. Powiedziałam mu, że porozmawiamy jutro, bo nadal było trochę niezręcznie, a on wyszedł. "Moja dziewczyna" (xD) była ewidentnie wkurzona, ale traktowała mnie po prostu jak podczas cichych dni, zero rozmowy itd. Ciągle pytałem, czy możemy porozmawiać, dlaczego jest taka zła, ale ona nic nie mówiła i poszła do łóżka. Następnego dnia dopiero zaczęła się jazda i powiedziała o co chodzi: "Więc to wszystko był twój pomysł, mówisz, że ci to nie przeszkadza, ja się dobrze bawię, on się dobrze bawił, a ty każesz nam przestać". no narracja że generalnie było ok, a ja odpierdalam i kończę. Coś tam pomyślałem, że może ma rację, od słowa do słowa stwierdziliśmy że krzywa akcja wyszła, ale spróbujemy jeszcze raz. I tu moje cuckostwo już się rozpędzało do rozmiarów kosmicznych jak to mirki mówią. Niezręcznie mi było z kumplem gadać. Niechętnie zapewniłem go, że chcę, nie dając mu do zrozumienia, że robię to tylko po to, żeby ją udobruchać, a on urwał temat, powiedział, że wpadnie za jakiś czas. Umówiliśmy się znowu wszyscy na seks. On przychodzi, pada "Witamy z powrotem", moja dziewczyna zaczyna zdejmować z niego ubranie, a ja zdejmuję swoje. Akcja się rozkręca, z nowym lepszym nastawieniem zaczynamy wszystko od nowa, oszczędze wam szczegolow. Po kilku minutach, kiedy on ją pieprzył, a ona miała ogromny orgazm, mówi, że chce, abyśmy obaj w niej byli i coś tam że chuj z kondomami, że w gumiaku nie, że chce nas poczuć naprawdę. W końcu ona dostaje orgazmu od stóp do głów, ciało drży, ja się wysuwam, a ona i on leżą na łóżku, całując się trochę. I teraz odwaliłem numer turbocucka - Pomyślałem, że może to już koniec, i poszedłem do łazienki, jakby na znak. Nie zadziałało. Wracam oni dalej się pieprzą, ale jakby wolniej. Zrozumieli mój przekaz. Kończą. Ona wstaje i idzie do łazienki. On siada na brzegu łóżka. Przez co najmniej 5 minut nic nie mówią. Wychodzi, całuje go w policzek i idzie wziąć prysznic, po drodze rzucając mi nieprzyzwoite spojrzenie. On się ubiera i prowadzimy jakąś głupią pogawędkę, on wypierdala, ja powoli też zbieram się do roboty bo to ranek był akurat, bo robiliśmy to całą noc. Tym razem relacje na pozór były lepsze. Do czasu. Minęło kilka miesięcy, doszło między nami do ostrej kłótni, a ona powiedziała mi, że ona i mój ziomek pieprzyli się następnego dnia, kiedy byłem w pracy. Nie uwierzyłem jej ani przez chwilę i pomyślałem, że chce mnie wkurzyć i nas skłócić, bo ona ma takie odpały czasem że mnie prowokuje i mówi że będzie się walić z tabunem arabów żeby mnie wkurwić i podkręcić. Natychmiast do niego zadzwoniłem, a on zaprzeczył i zapewnił mnie, że kłamie. Wiecie, mój ziomek to pewny typ, rękę bym sobie za niego dał obciąć, zawsze był całkowicie szczerym wobec mnie. Przez następny tydzień lub dwa zapewniała mnie, że to prawda. A ja i on korespondowaliśmy ze sobą, za każdym razem zaprzeczając. Potem jednak temat zdechł, potem znowu jakoś wyszło tak że wyszedłem z tym ziomkiem na piwo sam na sam w cztery oczy i pytam jak to było, po co ona mnie wkręca. Wtedy on mi powiedział, że to prawda i że to było tak, że mnie nie było, on jakoś wbił tam coś jeszcze zabrać, ona rozpięła sznurek z tyłu swojego stanika od bikini, a gdy ten opadł, zaczęła go pocierać, że on się opierał i nawet próbował ją opierdolić, no ale że sorry i że doszedł trzy razy, na cyckach, w środku i obciągając w ustach. Z mojej strony panowała głównie pełna osłupienia cisza. Ten facet był moim najbliższym przyjacielem od lat. Powiedział mi, że jest mu przykro, że to był błąd, prosił o wybaczenie. Powiedział mi, że teraz zdaje sobie sprawę, że to najprawdopodobniej zakończy naszą przyjaźń. Powiedział mi, że czuje się ze mną bliżej niż z własnym bratem, bo bywałem u niego na święta, kurwa, mało brakowało a płakalibyśmy tam oboje jak baby. Po raz pierwszy (nie ostatni, ale następnym razem seks grupowy nadal mnie ciągnął, ale byłem ostrożniejszy) zostałem wtedy zdradzony. Nazwać to druzgocącym doznaniem byłoby niedopowiedzeniem. Nie miałam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Związek się rypł, dziewczyna "a nie mówiłam", nie użyli prezerwatyw i robili to beze mnie, nie miałem wyjścia rzuciłem ją. Fast foward 10 lat do chwli obecnej. Samo wspomnienie tego #seksgrupowy i tego co odjebałem mnie żenuje na maks. Nie mam z nią kontaktu, ale znam faceta, który ją zna; co kilka miesięcy, gdy z nim rozmawiam, przekazuje mi aktualne informacje. Kilka razy wychodziła za mąż, kilka razy przytyła i kilka razy schudła, a teraz jej ciało nie wygląda najlepiej. Pracuje na czarno. Jej obecny mąż jest od niej starszy o około 15 lat i z tego, co słyszałem, ciągle się kłócą. Ziomek wyniósł się o parę godzin drogi dalej, ostatni raz napisał przed pandemią do mnie i teraz plot twist, ten dzwoni do mnie z newsem, że się żeni i że jak nie przyjde na jego slub to on to zrozumie. Potem w zasadzie tylko rozmawialiśmy przez telefon, opowiadając sobie o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku lat. Zaprosił mnie i moją obecną dziewczynę (nie wtajemniczałem ją w swoją przeszłość) na swój ślub. Nie miałem zamiaru nigdy więcej być jego prawdziwym kumplem, ale wycieczka wydawała się fajna i pomyślałem, że będzie to dla mnie i dla niego miłe zamknięcie, miły sposób na oficjalne spotkanie, pogrzebanie przeszłości i rozstanie się w dobrych warunkach. Wtedy, tuż przed pandemią widziałem go po raz ostatni i mam nadzieję że nie czyta wykopu. Łyknijcie moje rozliczenie się z przeszłością. Nie warto, nie dajcie się namówić na trójkąty. Wydymano mi dziewczynę i straciłem kumpla, na własne życzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz